Taaak... zakurzyłam się :( Różne okoliczności życia spowodowały, że ten czas spędziłam bez lalek, mało tego, nawet do głowy mi nie przyszło, żeby o nich myśleć. Z dnia na dzień mój lalkowy świat pokrywał się coraz większym kurzem ... Na dodatek nie odpowiedziałam na żaden z komentarzy do ostatniego majowego (tyle czasu minęło????) posta za co Was serdecznie przepraszam, bo przecież Wasze komentarze zawsze sprawiają mi niezwykle dużo radości i każdy jest dla mnie bardzo cenny. Staram się wiec zawsze na każdy odpowiedzieć ... tym razem nie dałam rady.
Niestety przez ten czas nie dane mi było śledzić również Waszych lalkowych poczynań, mam jednak nadzieję, że powoli odrobię zaległości.
Na szczęście życie powoli się poukładało i chęć i miłość do lalek powróciła ... a jak zaskoczyłam to nie mogłam sobie odmówić i korzystając z okazji sprawiłam sobie nową pannę.
Jelonka zwana również Brownie towarzyszyła mi przy porannym niedzielnym śniadaniu. Natchnęło mnie i zrobiłam fotkę bo przecież okazało się, że na śniadanie zafundowałam sobie niezłą rogaciznę: kubek w barany, kiełki na talerzu i Jelonkę do towarzystwa.
Śliczna :-) a z czasem dla lalek tak chyba bywa, ja też chwilę temu zajęta innymi, ważnymi sprawami nie miałam dla nich serca, a potem sympatia wróciła. :-) Witaj z powrotem wśród lalkujących ;-)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe przywitanie :) dobrze jest wrócić i spotkać się z tak sympatycznymi i pokrzepiającymi słowami!
UsuńKiełek nie widać, barany słabo, ale Jelonka wymiata :)))
OdpowiedzUsuńEwcia, kiełek nie widać bo już prawie zjedzone ;D Barany mają już kilka lat .. kubek obśrupany na maxa, ale to mój ulubiony więc wygląda jak wygląda ... a Jelonka? dobrze, że ona choć widoczna!!! Zdjęcie robione na szybko więc nie najwyższych lotów, ale chciałam uchwycić to co zostało w miłego niedzielnego poranka :)
Usuńooo, kiełki - bardzo lubię podsmażyć mix kiełków
OdpowiedzUsuńw niewielkiej ilości tłuszczu i już takie chrupiące
wcinać zamiast chipsów - Córa też lubi, gdy do
domku przynoszę "kiełki na patelnię" :)))
Cieszę się, że również jesteś entuzjastką różnego rodzaju kiełków, te o których mówisz też często kupuję i podjadam :) jednak te słonecznikowe .... UBUSTWIAM ten smak!
UsuńMniam! Ja też ;-)
Usuń:D nie można się im oprzeć prawda? Mniam, mniam <3
UsuńWszystko co z rogacizny najlepsze ;)
OdpowiedzUsuńIna całkowicie się z Toba zgadzam :) udało mi się zebrać w jednym miejscu wszystko co sprawia mi radość :)
UsuńMiałam okazję oglądnąć panienkę Jelonkównę na żywo. Przyznaję, że robi wrażenie. Ma śliczne oczy i piękny makijaż. W dodatku wig robi w połączeniu z rogami niesamowite wrażenie. Aga buciki wiążesz fenomenalnie. Gratuluję nowej Blajty, przez którą i mnie zachciało się kolejnej ;)
OdpowiedzUsuńAniu dziękuję za tak miłe słowa, bardzo mi miło, że Jelonka przypadła Ci do gustu :) Oczka są od Puppeliny więc MUSZĄ się podobać nie miałaś innego wyjścia :) Jej różki także uwielbiam no i tę jej roztrzepaną fryzurkę też :) Jest po prostu do schrupania!!
UsuńAniu buciki wiążę jak ludzkie, po prostu za długie sznurowadła obwiązuję wokół buta :) Jak spróbujesz na pewnie osiągniesz taki sam efekt :)
Dziękuję za gratulacje i cieszę się, ze moja Blythe poruszyła Twoje serduszko i skierowała Twoje myśli ku kolejnej pannie tego typu :) bo Twoje Blajciątka są przecież równie niesamowite!!
Przepięknie "zrobiona" laleczka :) Zadbana i oryginalna, niezwykła ozdoba glowy. Prawdziwy Jelonek :) Od jakiegoś czasu i dla mnie blajtki stały się obiektem westchnień. A tak się zarzekałam, że nie, one nie dla mnie. Dobrze jest mieć dokąd wracać :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za tak miłe komplementy skierowane pod adresem Jelonki :) Trzymam kciuki za spełnienie marzeń!!! Lojalnie uprzedzam, że Blajtki są jak zaraza :) zaczynałam od jednej i szczerze mówiąc długo miałam jedną ... zaczęły się rozmnażać po Blytheconie :) Teraz w stadku są już 4! a ja bym jeszcze z kilka chciała ....
UsuńMasz rację .... dobrze jest mieć dokąd wracać :) Mam takie miejsce również dzięki WAM!!!
Jak fajnie, że znów jesteś! Tak czasem bywa, że coś nam zasłania horyzonty lalkowe, ale jak wszystko mija, dobrze wraca się między panny :)))
OdpowiedzUsuńNowa panienka jest cudna! Świetny sobie zrobiłaś prezent! I słusznie!
Pozdrowienia serdeczne!
Olu dziękuję za tak ciepły komentarz :* i muszę powiedzieć, że ja też się cieszę, że znów tu jestem :)
UsuńPrzede mną tylko 8h pracy i weekend :) mam nadzieję znaleźć w nim miejsce na lalki i lekturę Waszych blogów :)
Pozdrawiam Ciebie serdecznie!
Very nice! Follow me on gfc and i follow you back! kiss! ☺
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńCzasami tak sie sklada ze trzeba przedlozyc jedne rzeczy nad drugie. Przyjdzei czas kiedy znowu bedzie czas i chec lub mozliwosc zeby wrocic do tego co czeka spokojnei na kontynuacje :* Wazne zeby nie robic niczego na sile a z serca :)
OdpowiedzUsuńCiesze sie ze juz jestes a nowa laleczka jest po prostu fascynujaca!!!
Buziaki :)
Ula dziękuję za miłe i pokrzepiające słowa otuchy :) Kochana jesteś :* <3 a wiesz?? ... Ty w końcu też musisz Blajtkę pod dach przygarnąć!! :D
UsuńŚwietna lalka.
OdpowiedzUsuńFajnie że wróciłaś na bloga. Mam nadzieję że wszystko jest już ok i dalej będziesz kontynuowała swoje hobby.
Elena Dziękuję! Jelonkiem jestem zachwycona i mam na nią pełno pomysłów :) mam nadzieję, że w niedługim czasie uda mi się parę zrealizować i się Wam pochwalić :)
UsuńUdzielił mi się nastrój tego magicznego śniadania. Obyś miała częściej czas na takie przyjemności!
OdpowiedzUsuń:D dziękuję IHime :* wierzę, że tak będzie! :D
UsuńPrzy takim stężeniu rogacizny w otoczeniu - uśmiech gwarantowany. ;)
UsuńZastanawiałam się, gdzie powędrowałaś... Dobrze, że już jesteś ze słońcem na horyzoncie. :-) Jelonkę widzę wśród oszronionych porostów. Ale na to chyba trzeba będzie trochę poczekać ;-))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Kido, miło Cię gościć i z Tobą konwersować ... równie wspaniale jest przywędrować tam gdzie człowiek czuje się najlepiej ... Twój pomysł na pewno skradnę i wykorzystam, choć rzeczywiście o oszronione porosty to z lekka dziś trudno :) i wiem, że warto dla tego efektu trochę poczekać! :D
UsuńDziewczę jest naprawdę niepozorne, ale bardzo, bardzo inspirujące :)
Zawsze można zrobić inscenizację. Posusz + sztuczny śnieg. Czasem tak się ratuję, gdy mam w sercu jakiś obraz... Dobrze zrobiona scenografia, to prawdziwe dzieło sztuki.
UsuńHello from Spain: I really like your breakfast. Lovely dolls. Keep in touch
OdpowiedzUsuńWelcome to Poland :) Thank you for your visit and a very nice comment! Keep in touch! :*
UsuńHello Pikulina, You have a nice doll !
OdpowiedzUsuńHello Shasarignis :) Thank you! Keep in touch! :*
UsuńJelonkówna wygląda wspaniale ! Chciałabym zobaczyć ją w takiej szkocko-wrzosowiskowej scenerii myślę, że to może być jej środowisko naturalne :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Zurineczko! Za Twoją wizytę i miły komentarz :D Ja już również odwiedziłam Twojego bloga i miło mi będzie podczytywać Cię w wolnej chwili :)
UsuńSzkocko-wrzosowiskową sesję z chęcią bym zrealizowała :) może się kiedyś uda wybrać w tamte rejony?
Ja też właśnie odkurzam mój lalkowy świat ;)
OdpowiedzUsuńI powoli nadrabiam czytanie lalkowych blogów. Staram się przejrzeć chociaż jeden dziennie w przerwie na kawę, ale tyle jest nowego, że nie wiem czy się wyrobię do Bożego Narodzenia!
Panna Jelonek jest urocza, nie dziwię się, że musiałaś ją mieć :)
Witaj Monochrome :) ... dziękuję za odwiedziny! Jelonka przygotowuje się powoli do nowej sesji, zobaczymy co z tego wyjdzie ostatecznie ...
Usuńjeżeli odkurzasz swój lalkowy świat to dobrze wiem o czym mówisz ... też staram się nadrabiać zaległości czytelnicze, ale tak jak mówisz, pojawia się czasem jednocześnie tyle nowych postów, że czasem trudno nadążyć z ich bieżącym czytaniem :D ale póki co nie jest źle :)